Szukaj na tym blogu

piątek, 16 października 2020

KASZUBSKA DEMONOLOGIA MORSKA

Morze będące źródłem utrzymania Kaszubów mieszkających na północy kraju od dawnych czasów było otoczone szacunkiem. Dawało pożywienie i zarobek, jednak często też bywało niebezpieczne i odbierało życie. By oswoić się z żywiołem morza antropomorfizowano zjawiska tam występujące. Tym sposobem w obrazowy sposób tłumaczono też sobie niezrozumiałą działalność przyrody. Istoty demoniczne występujące w Bałtyku są więc personifikacją zjawisk przyrody – sztormów, wiatrów, prądów. Wierzono, że żyjąc w dobrych stosunkach z morskimi duchami pozwolą one na bezpieczne korzystanie z zasobów Bałtyku. W ten sposób  stworzono baśniowy morski świat, który urzeka swym folklorem do dzisiaj. Niniejsze opracowanie przedstawia charakterystykę poszczególnych demonów zamieszkujących Morze Bałtyckie oraz odniesienia do wierzeń z rejonu Gdyni. Powstało ono w oparciu o bogatą literaturę przedmiotu. 

GOSK

Władca Morza Bałtyckiego, personifikacja morza. W czasach pogańskich bóg, z czasem pod wpływem chrystianizacji zdegradowany do rangi króla. Jest groźny i posiada choleryczny temperament. Jest obrośnięty glonami i ma długą brodę iskrzącą się bursztynem. Mieszka w bursztynowym zamku na dnie morza wraz ze swoimi podwładnymi - morzkulcami i morzecami oraz ze swoimi końmi. Często urządza pod wodą huczne biesiady wraz z poddanymi. Do zabawy przygrywa muzyka morzkulców, która na lądzie brzmi jak wycie i zwodzenie wiatru, do której pięknie śpiewają morzece. Gdy Gosk śpi morze jest spokojne. Gdy się przemieszcza pojawiają się fale. Gdy Gosk popada w gniew wypływa na powierzchnię wody gnając łodzią, którą ciągnie 100 koni, a wokół niego biją nieustannie pioruny. Wzywa wtedy swojego najważniejszego sługę Szalińca aby wzniecił sztorm, który dostarczy mu nowych podwładnych na zamek. Po nowe ofiary wysyła też morzkulców, rzadziej morzece. Dawniej Goskowi oddawano cześć rozpalając ognie i składając ofiary. Do dzisiaj  zdarza się, że rybacy rzucają mu do morza kawałek chleba i szczyptę tabaki by zyskać jego przychylność. W Gdyni znajduje się ulica, której Gosk jest patronem. W czasach pogańskich chram, w którym oddawano Goskowi cześć istniał prawdopodobnie w rejonie Kępy Redłowskiej.

SZALIŃC (Morski purtk)

Okrutny morski demon, wysłannik diabła, nazywany również morskim purtkiem (diabłem), personifikacja sztormu. Wiara w szalińca była dawniej bardzo silna w osadach położonych na Kępie Oksywskiej. Zamieszkiwać ma on ciemne groty na dnie morza na biegunie północnym skąd wyrusza na wezwanie Goska na Morze Bałtyckie. Jego miejsce zamieszkania jest nieprzypadkowe gdyż północ dla Kaszubów była zawsze siedliskiem zła (sława taka zawdzięczana jest skandynawskim wojownikom nawiedzającymi dawniej Kaszuby). Szalińc ma przerażający wygląd. Jego ciało pokryte jest wodorostami, zamiast kończyn ma płetwy, a w miejscu głowy posiada narośl. Jest sprawcą potężnych sztormów. Potrafi zatapiać statki, przy czym uwielbia dręczyć rozbitków zwałami fal i kipielą, dodatkowo zwodzi ich fałszywymi światłami. Gdy morze szaleje, mówi się, że „szalińc się kąpie”. Ofiary Szalińca stają się morzkulacmi, porywane są w głąb morza i zmuszane do grania na morskich organach podczas biesiad wyprawianych przez Goska. Jeśli chodzi zaś o utopionych rybaków, to lud wierzy iż Szalińc zamienia ich w mewy, rybitwy i albatrosy. Morskiego purtka spotkać też można innym sposobem. Według wierzeń wybierając się na połów w Wielkanoc można go wyłowić. Oczywiście skutki takiego spotkania są opłakane. W rzeczywistości morze zamieszkuje ryba zwana diabłem morskim. Po jej złowieniu wygląda ona jak prawdziwy diabeł – jest nadęta, najeżona kolcami i otoczona wodorostami, do tego syczy. Po jej przypadkowym wyłowieniu najczęściej straszy się nieuświadomionych.

Szalińc ma też swoje rodzeństwo, są to spersonifikowane rodzaje wiatrów:

Kręciszek – nieco mniej groźny brat Szalińca, sprawca wirów powietrznych na morzu i lejów wciągających łodzie;

West – złośliwy brat przynoszący wiatr z zachodu zwiastujący marne połowy;

Zyda – niezbyt przyjazna siostra będąca uosobieniem wiatru wiejącego z południa przynoszącego deszcz;

Żywnik – życzliwy wobec rybaków dobry brat przynoszący wiatr ze wschodu sprowadzający ryby do sieci;

Glada – piękna siostra, utrzymuje spokojną tafle i dobrą pogodę, życzliwa dla rybaków.

MORZKULCE (Topielce)

Są to dusze utopionych, których ciała nie zostały nigdy wyłowione. Dawniej w Gdyni istniał zwyczaj polegający na tym, iż po utonięciu takiej osoby na progu jej domu od zewnętrznej strony ryto 3 krzyże. Miało to zapobiec powrotowi topielca po śmierci. W innym przypadku dusze muszą pokutować jako morzkulce. Służą one na dworze Goska. Ich zadaniem jest wciąganie kolejnych nieostrożnych pod wodę poszerzając swoje grono. Są również odpowiedzialne za muzykę - grają na morskich organach podczas zabaw urządzanych przez Goska. Gdy morze przeraźliwie ryczy to oznacza jęk morzkulców, a gdy wiatr wyje to ich muzyka. Powszechnie wierzono, że chętnie grasują w Zaduszki i próbują utopić rybaków wypływających w tę noc na połów. Wzmożoną aktywność przejawiają oczywiście także przed Nocą Świętojańską, a więc zanim Jan „przechrzci” wodę. Wiara ta utrzymuje się po dziś dzień. Gdy zbliżają się do ludzi zawodzą i wzbudzając fale wrzeszczą „hu hu hu hu dajta go tu”. Morzkulce posiadają czarną skórę. Czasem pojawiają się pod postacią czarnego rybaka ze światłem, innym razem pod postacią samego światła. W tej ostatniej formie występowały na wodach między Gdynią a Oksywiem i trapiły rybaków do momentu budowy portu w latach 20-tych XX wieku. Wg relacji miejscowych rybaków nerwowe światła oddalały się po podpłynięciu kutra oraz przybliżały się po odpłynięciu rybaków. Światło znikało po przeżegnaniu się. W tym czasie osobliwy morzkulec dręczył też rewian. Była to dusza pokutującego złego za życia szwedzkiego szypra, który zatonął w pobliżu Kuźnicy. Topielec straszył mieszkańców Rewy nie tylko w wodzie, ale potrafił też wychodzić na ląd. Po wojnie gdyńskie topielce przeniosły się do kanału portowego w pobliże dzikiej plaży przy ujściu Potoku Chylońskiego, gdzie topiły amatorów kąpieli w tym miejscu. Wg relacji świadków widywano tu zjawy, które łapały pływaków. Od 2014 roku teren został zamknięty i działa tu terminal przeładunkowy. Obecnie najwięcej utonięć zdarza się w okolicach Mola Południowego, przy wejściu do basenu jachtowego oraz w rejonie mola orłowskiego co sugerować może zalegnięcie się w tych miejscach morzkulców. Naukowe teorie przyczyn utonięć są jednak mniej romantyczne. Wg nich topielce obrazować mają zjawisko prądów rozrywających odpowiedzialnych za wiele nieszczęśliwych utonięć.

MORZECE (Morzeczki, Wodnice, Syreny, Faraonki, Morskie Panny)

Kaszubskie syreny. Najbardziej tajemnicze przedstawicielki morskiej krainy. Są to piękne pół dziewczyny- pół ryby. Mają śnieżnobiałą skórę, długie złociste włosy, zielone oczy, koralowe usta, a zamiast nóg mają płetwy lub rybi ogon. Noszą obcisłe stroje z rybich łusek, naszyjniki z bursztynu i wianki z powojów na głowie. Rzadko wychodzą z morza, jeśli już to na bezludne plaże, gdzie się wygrzewają na słońcu i rozczesują swoje włosy. Nocami śpiewają melancholijne pieśni. A, że potrafią pięknie śpiewać, morze wtedy delikatnie faluje i pięknie szumi.  Syreni śpiew potrafi być jednak również niebezpieczny. Morzece są to bowiem pokutujące dusze rozpustnic towarzyszących wojsku egipskiemu goniącego Żydów przez Morze Czerwone, które zostały przez nie pochłonięte. Część syren przedostało się do Morza Bałtyckiego. Z racji doznanych krzywd syreny nienawidzą mężczyzn , których wabią hipnotyzującym śpiewem i swoimi wdziękami następnie ich topiąc. Szczególnie narażeni na działalność morzec są rybacy. Jednak zdarzają się też relacje mówiące o życzliwym podejściu syren. Wśród rybaków istnieje wierzenie mówiące o tym, iż gdy morzeca wypłynie naprzeciwko kutra świadczy to o tym, że połów będzie udany, jednak gdy rybacy ujrzą ją z zaplecionymi na głowie rękoma oznacza to szkodę lub niepowodzenie. Człowiek może odczarować morzecę i uwolnić jej duszę. Znanych jest wiele pomorskich opowieści o syrenach - o Zielenicy z Trzęsacza o zielonych włosach (znaleziono ją w sieciach rybackich, umieszczono w chrzcielnicy, gdzie zmarła, a następnie pochowano na cmentarzu, który później został pochłonięty przez morze, a raczej przez Goska, który chciał odzyskać swoją morzecę), o syrenie lubieńskiej, dąbskiej, z Rowów (nocą podpływała do brzegu Łupawy i podkradała płukane sieci rybackie i pranie), z Wolini (kąpała się tu w bajorku), z Kraśnika Koszalińskiego, (w południe w czwartki i niedziele wychodziła z bagien pospacerować po lesie), z Kołobrzegu ( jeszcze na początku XX wieku topiła młodzieńców u ujścia Parsęty do morza), z Unichowa (pożyczyła chłopu garnek, którego nie oddał i nie odczarował syreny), czy z Damna (poprosiła napotkanego mężczyznę o kupno butów za odliczoną kwotę pieniędzy, który jednak utargował się z szewcem co spowodowało rozpacz syreny, gdyż niespełnienie warunku przedłużyło jej pokutę o kolejne 900 lat do czasu kolejnej próby). Jak widać syreny nie zawsze mieszkały w samym morzu, ale także w przybrzeżnych bajorkach i rzekach. Na Kaszubach zamieszkała między innymi syrena o imieniu Jurata. Nasuwa się tu podobieństwo do litewskiej legendy o Juracie - królowej czetlic (litewskich syren). Kaszubska Jurata bardziej niż morskimi sprawami interesowała się życiem ludzi. Lubiła podglądać rybaków przy pracy. Jeden z nich robił na niej szczególne wrażenie. Wreszcie spotkała się z nim, a syrena i rybak zakochali się w sobie. Gdy Gosk dowiedział się o tym popadł w gniew, wywołał sztorm i zatopił rybaka. Zrozpaczona Jurata wyłowiła jego ciało i pochowała na rozewskim brzegu. Nad jego grobem wylała morze łez. A każda jej łza zamieniała się w bursztyn. Gosk z tego bursztynu zbudował na dnie morza piękny pałac dla Juraty by ukoić jej ból. Jednak Jurata wypowiedziała posłuszeństwo Goskowi. Władca morza popadł kolejny raz w gniew i potężną falą zniszczył pałac rozsypując go w drobne kawałki. I tak do dzisiaj morze podczas sztormów wyrzuca kawałki tego bałtyckiego złota na brzeg. Miejsce, gdzie pochowany został rybak zostało z czasem nazwane Juratą na cześć syreny. Co stało się z samą Juratą nie wiadomo. Być może jest ona również bohaterką kolejnej legendy. Morzece były bowiem dawniej widywane także w rejonie Gdyni. Zachowało się podanie pochodzące z czasów między VII a XII wiekiem kiedy to Oksywie było grodem. Pewnego dnia do jednego z wojów, który wyruszył w podróż swoją łodzią podpłynęła morzeca i ostrzegła go, iż z północy nadciąga wróg. Dzięki temu ostrzeżeniu gród był przygotowany do walki. Ponadto morska panna podsłuchując obozowisko wroga zdradziła wojowi wszelkie ich plany. Jednemu z agresorów udało się wykryć zmowę syreny z wojem, jednak został on utopiony przez morzecę podczas kąpieli następnego dnia. W efekcie gród nie został zdobyty, a wróg musiał odpłynąć. Po ustaniu działań wojennych wojownik spotykał się z morzecą aż wreszcie przy dźwięku śpiewów jej sióstr wypłynął na głębie, gdzie został przez nie pochłonięty.  

PODLODNIK

Zimowa odmiana morzkulca. Mieszka na dnie w kryształowym zamku. Latem dorzuca do pieca bryły lodu aby się ochłodzić. Na co dzień żywi się rybami, jednak gdy woda zamarznie, co nie zdarza się zbyt często, poluje wtedy na swój przysmak, czyli ludzi. Wg niektórych wierzeń bywa, że podlodnik wspiera wędkarzy zapędzając ryby do przerębla. Częściej jednak wciąga ludzi, a zwłaszcza dzieci pod lód. Wabi on je bąbelkami pod lodem sprowadzając do przerębla lub na cienką warstwę lodu. Strasząc dzieci podlodnikiem starano się uzmysłowić im jak niebezpieczne są zabawy na niepewnym lodzie.

KLABARETNIK

Opiekun marynarzy mieszkający na dużych statkach pod ich pokładem. Postać znana nie tylko na Kaszubach, ale także w folklorze germańskim. Z reguły jest niewidzialna, jednak zdarza się, że ujawnia się w określonych sytuacjach. Można ją na przykład zobaczyć o północy w kluzie kotwicznej. W innym przypadku spotkanie z klabaretnikiem najczęściej wróży śmierć lub wielkie niebezpieczeństwo. Kto go widział opowiadał, że pojawiał się pod postacią karła w ubraniu szypra. Ubraną miał czerwoną kamizelkę, białe spodnie, okrągły kapelusz, a w ręku trzymał drewniany młotek, który zazwyczaj służy mu do uszczelniania poszycia statku. Wyjaśniać to ma odgłosy pukania dochodzącego z wnętrza statku, które czasami słyszą marynarze. Klabaretnik uderza także swym młotem gdy jest rozłoszczony. W czasie sztormu występuje natomiast pod postacią błękitnego ognika wskazując bezpieczną drogę do portu. Klabaretnik wynagradza uczciwych żeglarzy, marynarzy i rybaków, pomaga im w pracy, ostrzega przed niebezpieczeństwami, chroni przed roztrzaskaniem się o skały, czy wypłynięciem na mieliznę. Nienawidzi jednak leni i osób łamiących prawa morskie, których karze poprzez uciążliwe złośliwości takie jak wyjadanie jedzenia, podkładanie nogi, niszczenie pracy, a czasem po prostu poprzez bicie. Klabaretnik to prawdopodobnie pokutująca dusza nieochrzczonego dziecka, które pochowane zostało w ziemi, gdzie później wyrosło drzewo, z którego następnie zbudowano statek. Klabaretnik rzadko opuszcza statek, istnieją jednak przekazy mówiące o tym, iż pojawiał się czasem w portowych miastach. Postać ta znana jest również wśród marynarzy gdyńskich. Pojawiała się ponoć na Darze Pomorza, gdzie została przyuważona w kluzie kotwicznej. Legenda o klabaretniku stała się motywem wykorzystywanym w wielu rodzinnych warsztatach odbywających się na tym muzealnym żaglowcu.


Gdyńskie morzece podczas obchodów Nocy Świętojańskiej w 2009 roku

Gdyńskie morzece podczas obchodów Nocy Świętojańskiej w 2009 roku

BIBLIOGRAFIA

  • D. Kalinowski, Bestiariusz Pomorski , Gdynia 2018
  • W. Vargas P. Zych, Bestiariusz Słowiański cz.1 i cz.2, Olszanica 2012 i 2016
  • A. Labuda, Bògòwie i dëchë naj przodków, Wejherowo 2008
  • R.Ostrowska i I.Trojanowska Bedeker kaszubski, Gdańsk 1974
  • J. Mamelski, Legendy kaszubskie, Gdynia 1999
  • L. Heyke, Podania Kaszubskie, Kościerzyna, 1931
  • Przewodnik syrenkowy, Lokalna Organizacja Turystyczna Ustka i Ziemia Słupska, Ustka 2020
  • J. Samp, Morzeczka czyli syrena w: Pomerania 4/1984
  • http://www.akademiakolberga.pl/project/pomorze/
  • https://kaszebsko.com/historia.html


2 komentarze:

  1. Panie Marcinie, prowadzi Pan bardzo ciekawą stronę, proszę o kontakt na maila a.olkowska@trojmiasto.pl, pozdrawiam serdecznie, Alicja Olkowska, portal Trojmiasto.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity klimat blogu, i bardzo cenna wiedza. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga